Zapraszam Was na nieoczywistą wyprawę głównie w Beskidy. Dlaczego nieoczywistą? Bo oprócz miejsc, które znają wszyscy zabiorę Was również w takie, o których istnieniu na szczęście wie niewielu.
Mijamy osoby na biegówkach, deskach snowboardowych, nawet dziewczynę na zjazdowym jabłuszku. A my co? Maszerujemy w trekkingowych butach na nogach, zapadając się momentami po kolana w lekkim, białym puchu. W tak tradycyjny sposób zbliżamy się do Czantorii Wielkiej, drugiego po Równicy szczytu na trasie Głównego Szlaku Beskidzkiego.
Zdjęcia z tego albumu były robione podczas moich wypraw na Spisz :) Łapszanka, Osturnia to miejsca niesamowite, ciche spokojne... ale... za jakim widokiem :D Tatry Bielskie na wyciągnięcie ręki!
Góry są niesamowite - to stwierdzam bez dwóch zdań. Dla mnie wyjątkowo ważne - to tam na zimowym wejściu poznałam swojego męża i kiedy tylko była okazja wracaliśmy. Urlop? Tatry, Dolomity... Zaręczyny? Ślęża o wschodzie słońca... 30 urodziny? Gerlach. Nowy Rok? Nie na balu, lecz na Śnieżce - na chwilę zachwytu, na herbatę z termosu, dla tradycji.
Opis i relacja drugiego Diabelskiego wschodu Słońca w bieli... czyli jak to było dwa lata temu - w lekko wiosennym tym razem wydaniu. Jak było - zapraszam do lektury!
Podsumowując cały wypad - Nasze wejście było 100% zimowe i co najważniejsze tego dnia byliśmy jedynymi zdobywcami szczytu Mnicha chodź idąc, po drodze napotkaliśmy wiele grup, które jednak ze względu na trudne warunki zrezygnowało z wejścia. Mnich jest niesamowity! Ja miałem okazję doznać przyjemność z Jego zdobycia już dwa razy. Kto będzie na szczycie zrozumie czym jest stanąć na szczycie na który od małego patrzyło się z wysokości Morskiego Oka.