Góry inne niż nasze Tatry. Tam, gdzie zmierzamy są wyższe, a jednak o zboczach porośniętych trawami. Być może świadkowie męki Prometeusza, na pewno świadkowie codziennych zmagań ludzi walczących z losem.
To podróż łącząca nasze pasje: jeździectwo, poznawanie ludzi i wielobarwności kultur oraz góry właśnie. Tym razem proponujemy pamiętnik z Kaukazu podziwianego z końskich grzbietów, który na zawsze pozostanie bliski sercu.
Przedszkole sprawia, że czujemy się rodzicami małych dzieci. Nieważne, czy bawią tam pierwszy, trzeci, czwarty – lub jak w przypadku naszej pociechy – piąty rok. Przedszkole to przedszkole i tyle. Myślałam, że szkoła będzie tym etapem, który uzmysłowi nam, jak stare mamy dziecko, a w związku z tym, jacy starzy sami jesteśmy. Ale też nie. Cios padł niespodziewanie.
Góry to cisza, spokój, wolność i piękne widoki pełne barw. Jednak można je ciekawie przedstawić także przy użyciu jedynie odcieni szarości – monochromatycznie.
Coraz więcej turystów wybiera się na górskie szlaki w adidasach, co często wywołuje to uśmiech na twarzach wprawionych górołazów a także wyraz politowania na twarzy osób, które mają na nogach górskie buty za kostkę. Pojawia się więc pytanie czy tatrzańskie szlaki koniecznie musimy przemierzać w profesjonalnym obuwiu?
Kościelec – szczyt nazywany górą strachu czy też tatrzańskim Matterhornem. Piękny, imponujący, przerażający „lider” Hali Gąsienicowej. Wysunięty przed pozostałe szczyty zdaje się witać turystów „na swoim terenie” jednocześnie dając do zrozumienia, że żartów z nim nie będzie. Jednak tak jak każda góra tak i Kościelec jest do zdobycia.
Jak co roku, w październiku wyjeżdżamy w góry. Tym razem wybór padł na Małą Fatrę na Słowacji. Przede wszystkim ze względu na łatwość dojazdu i duże zróżnicowanie krajobrazowe tych gór. W Małej Fatrze są zarówno ciekawe szlaki spacerowe, jak i bardziej wymagające trasy, często ubezpieczane łańcuchami.