Okładka

Tłoczyna niczym nie wyróżnia się na mapie Gór Izerskich. Ot jeden z wielu zalesionych szczytów należących do Pasma kaminickiego. Dla mieszkańców Przecznicy ma jednak szczególny urok, górując nad miejscowością. My, giercyznianie, patrzymy na nią jeszcze z innej perspektywy zasłania nam widok na wschód, odcinając się czernią od wielobarwnego nieba o świcie. Mam na karcie pamięci setki zdjęć tej góry, gdy o zimowym brzasku biegnę na przełęcz pod Stożkiem, by przywitać nowy dzień.

Nie pamiętam, ile lat minęło od ostatniej mojej wizyty. Zapewne kilka, bo pamiętam rower, którym wtedy jeździłam i który na szczyt Tłoczyny wtaszczyłam, nie chcąc zostawiać go przy drodze (roweru już nie mam, bo był ciężki, za duży i korzystając z okazji oddałam go komuś, komu się przydał). Bardziej jednak od tej ostatniej wizyty wyryła mi się w pamięć wyprawa z dziećmi. Tak, wyprawa, bo gdy szkraby mają po kilka lat, to każde 10- 15-kilometrowe wyjście w góry staje się wyprawą. My odwiedziliśmy wtedy Wolframowe Źródło i Byczą Chatę i dopiero stamtąd piarżystym zboczem po zanikającej ścieżce dotarliśmy do skał. Dzieci były wykończone, ale na zdjęciach mają dziarskie minki, bo przecież zdobyły szczyt i mogły powspinać się po skałach.

Autor: 
Tłoczyna
Tłoczyna

Tym razem wybrałam najkrótszą z możliwych dróg. Korzystając z mrozu i zamarzniętego błota mogłam pozwolić sobie na marsz po bezdrożach i rozjeżdżonymi przez ciężki sprzęt duktami z koleinami wypełnionymi zazwyczaj brudną mazią, a teraz pokrytymi grubą warstwą lodu i odrobiną śniegu.

 Z domu wyszłam przy pięknej słonecznej pogodzie i chwilę później przekraczałam wąski pas lasu oddzielający Gierczyn od Przecznicy. Dalej prosto w dół do jednego z kilku mostków na lewej odnodze Przecznickiego Potoku. Zatrzymałam się na chwilę, podziwiając wartki nurt strumienia i lodowe rzeźby na jego brzegach. Potem śladem opon samochodu terenowego w górę obok myśliwskiej ambony. Kilka minut później mijałam już ruiny domów w Radoszkowie. Doskonale znaną ścieżką ponad wioską dotarłam do Dwóch Mostków na Mrożynce u wylotu Ciemnego Wądołu. Teraz mogłabym wygodnym szlakiem rowerowym pójść w górę i potem, kierując się drogowskazami, skręcić w prawo na skały. Ja jednak wybrałam najbardziej ekstremalną drogę, zapamiętaną z wczesnej młodości, gdy odwiedziłam Jelenie Skały pierwszy raz (albo pierwszy, zapamiętany raz). Wówczas do Dwóch Mostków dojechaliśmy wueską mojego kilka lat starszego sąsiada, Heńka. Motor został u stóp góry, a my zaczęliśmy się wspinać po niezwykle stromym, usłanym wielkimi głazami zboczu. Pod koniec Heniek musiał mnie podsadzać i asekurować, bo inaczej nie wdrapałabym się po skałach. Niezwykła to była przygoda, zwłaszcza, że chłopak lubił szybką jazdę i podróż motorem po górach była ekscytującym doznaniem.

Autor: 
Widok z Tłoczyny
Widok z Tłoczyny

Teraz też pięłam się po skałach, szukając najlepszego oparcia dla stóp, podziwiając brzozowy las, który pokrył dawne gołoborze i piargi. W połowie zbocza odkryłam ścieżkę- regularny dukt ułożony tu zapewne przez dawnych gospodarzy Isergebirge. Latem zapewne niknie wśród gąszczu jeżyn i paproci, teraz jednak pokryty niewielką warstwą śniegu świetnie odznaczał się na tle szarych głazów. Gdzie miał swój początek i koniec? Nie wiem. Możliwe, że prowadził od Byczej Chaty w kierunku ścieżki, którą obecnie można wejść na Jelenie Skały. Będę musiała to kiedyś sprawdzić i to jeszcze nim bujna roślinność ukryje ścieżkę przed moim wzrokiem.

Autor: 
Widok z Jelenich Skał
Widok z Jelenich Skał


Z traktu widać już pierwsze wypiętrzenie. To mniejsze ze skał, do nich nie ma regularnego dojścia. Prowadzą tu jedynie tropy saren i jeleni. I  to po ich ścieżkach dotarłam wyżej, gdzie nad doliną góruje majestatyczna skała. Na szczyt w przeszłości prowadziły schodki i poręcze. Teraz pozostały tylko pojedyncze elementy i trzeba uważać, by nie zjechać ze skały w dół. Spojrzałam przed siebie, śledziłam wzrokiem ślady ścieżek, którymi przemierzam góry. Napiłam się ciepłej jeszcze herbaty i zeszłam ze skał. Nie zaczęłam jednak wędrówki w dół, lecz wdrapałam się jeszcze na zarośnięty lasem wierzchołek Tłoczyny ze słupkiem na szczycie.

Wracałam prawie tą samą trasą, ostrożnie wybierając sarnie ścieżki. 

Więcej znaleźć można w galerii oraz na blogu:

Zaciekawiłam? Zajrzyjcie także tu: 

Kategorie: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...