Autor: 

Dwudziesty czwarty lipca. Godzina czwarta rano. Za szybami szarość poranka. Otwieram okno w jednym z Zakopiańskich pensjonatów, by sprawdzić temperaturę. Śpiący rycerz budzi się w kolorach czerwieni. „To będzie dobry dzień” myślę. Pakuję plecak. Szybkie śniadanie. Pozbierać się i ruszam. O godzinie piątej trzydzieści jestem przy wejściu do Doliny Jaworzynki. Płacę myto za wejście do Parku Narodowego, poprawiam plecak i w drogę ku nowej przygodzie. W zalesionych fragmentach szlaku mrok. Las o poranku pachnie prawdopodobnie najlepiej. Wychodząc z lasu na otwartą przestrzeń doliny, widzę uśpiony w rosie krajobraz. Słońce nieśmiało przebija się przez szczyty grań. Robiąc kilka zdjęć, mijają mnie trzy osoby, by po chwili znów pozostać samemu wśród dźwięku koników polnych i ptaków. Upajam się chwilą i ruszam dalej. Żółty szlak powoli staje się coraz bardziej stromy. Rześkość poranka i dość wygodne stopnie dają możliwość maszerowania równym tempem. Tak więc krok za krokiem pnę się w górę. Pierwsze promienie słońca dopadają mnie, u podnóża przełączy łączącej żółty szlak z niebieskim prowadzącym na Halę Gąsienicową. Spoglądam stąd dookoła. Giewont ogrzewa się w pełnym słońcu. Przede mną w zieleni mieni się Gubałówka, a na niej swój blask odbijają dachy domostw niczym puszczane lusterkiem króliczki. Na Przełęczy Między Kopami witam się z dwoma osobami. Podchodząc do Hali Gąsienicowej, daje się odczuć wczesną porę. Pod schroniskiem cisza. Tym razem odbijam wcześniej na rozwidleniu. Żółty szlak prowadzi nas w górę. Jak na drogę na najczęściej odwiedzany szczyt Tatr nie ma tłumów. Wraz ze mną wędrują jeszcze …. dwie osoby. Gdy mijam szlakowskaz, wskazujący czarny szlak w stronę Świnickiej Przełęczy pozostaję już tylko ja oraz dzielnie brnąca przed siebie dziewczyna. Robiąc zdjęcia, mijamy się kilkukrotnie by ostatnie kilkadziesiąt metrów pokonać razem we wspólnej rozmowie. W tym miejscu chciałbym pozdrowić koleżankę z Zamościa, której było mi bardzo miło towarzyszyć w zdobywaniu Kasprowego Wierchu. Na szczycie krótkie pożegnanie. Ruszam dalej żółtym szlakiem tym razem w dół ku Cichej Dolinie. Szkoda tylko, że nie ma żadnego szlakowskazu. Gdyby nie dobrze widoczna ścieżka i żółte oznaczenia po paru metrach wykonane przez naszych południowych sąsiadów oraz wcześniejsze rozpoznanie stwierdziłbym, że to dzika droga w dół. Mimo tej małej „niedogodności” już samotnie przemierzam zejście do doliny. Z początku szlak jest dość dobrze utrzymany, po kilkudziesięciu metrach można dojść do wniosków, że nieczęsto ktoś tędy wędruje. Szlak zarasta. Na szczęście nie kosówką a trawą i polnymi kwiatami, w których marsz jest nawet przyjemnym doświadczeniem. Na wysokości ok. 1400 m n.p.m moim oczom ukazuje się... wykoszona ścieżka. Ta niewielka ingerencja człowieka tym razem przypadła mi do gustu. Widać, że Słowakom zależy na utrzymaniu szlaku w dobrej kondycji. Zejście jest szybkie i przyjemne. U wylotu ścieżki łączącej się z czerwonym szlakiem pieszo-rowerowym wymieniam pozdrowienia ze słowackim biegaczem. Oznaczenia kierują mnie w lewo. Cicha Dolina wita mnie wszechobecnym spokojem. Jest to jedna z wielu dolin w Słowackich Tatrach, w których do oznaczonego momentu możemy podróżować rowerem, co przy jej długości jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Pod przyjemną wiatą czas na odpoczynek i małą regenerację. Drugie śniadanie z widokiem na Suche Czuby smakuje podwójnie. Słońce miło grzeje. Zakładam mojego wiernego „muła” na plecy i w drogę. Początkowo czerwony szlak prowadzi szeroką drogą. Po kilkudziesięciu metrach odbija w lewo. Czas zacząć brnąć w górę. Przemierzając leśną dróżkę, mijam kilka urokliwych wodospadów, przechodzę przez parę mostów. Szlak przyjemnie wznosi się coraz wyżej. Las zamienia się w kosówkę, a ja nadal podążam sam. Szum płynącego niedaleko strumienia zamienia melodię. Kiedy wychodzę nad pasmo kosówki, trafiam do innego świata, jakbym przekroczył wrota do innego wymiaru. Wiatr cichnie, szum strumienia pozostaje w tyle. Przede mną tonące w zieleni zbocza delikatnie przechodzące w skalne piargi. Nade mną błękit nieba z białymi obłokami. A przede wszystkim cisza jakby ktoś wyssał cały dźwięk. Na myśl przychodzi mi tekst pewnego kawałka:

„Nikt o tym nie słyszał,
Nikt o tym nie mówił,
To ta cisza, która krąży wśród ludzi”.

Z uśmiechem na twarzy przemierzam tę zieloną krainę. Po drodze zerkam na daleki krajobraz. Stąd Kasprowy Wierch wydaje się tak odległy. Gdzieś tam, swój wierzchołek ukazuje Giewont. Słowackie szczyty delikatnie przechodzą z jednego w drugi. Przełęcz Zavory. Siadam na ławce, spoglądając na Wysokie Tatry. Pod nimi stawy odbijają promienie słońca. Chmury kłębią się nad szczytami. Krywań spogląda na mnie, zachęcając do odwiedzenia jego zboczy. Magia. Patrzę na szlakowskaz. Wskazuje jeszcze piętnaście minut podejścia. Ruszam więc do celu mego dzisiejszego włóczęgostwa. Minuty mijają jak za pstryknięciem palcami. Widok niepowtarzalny. Dolina Pięciu Stawów mieni się kolorami. Zieleń łąk, błękit nieba, biel chmur, granat stawów w połączeniu z szarością zboczy tworzy obraz idealny. Orla Perć, Wysokie Tatry a pode mną pięć stawów. Zamykam na chwilę oczy by obraz, utrwalił się na najlepszej naszej kliszy. Parę zdjęć, łyk wody. A dokąd ? To już pozostawię dla siebie :)

Podsumowując: trasa długa jednak jak najbardziej do zrobienia przez każdego, który ma trochę chęci, siły i chce odkrywać coś nowego. Technicznie nie jest wymagająca. Delikatne podejścia, czasami trochę bardziej nachylone w szczególności na początku wyprawy. Jeżeli nie byłeś/łaś, polecam jak najbardziej. Jeżeli chcesz uciec, choć na chwilę od hałasów, tłumów i codzienności polecam jeszcze mocniej.

Tak moja samotnia zakończyła się sukcesem. Pozdrowienia i bezpieczeństwa. Widzimy się na szlaku!

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...