Relacja wkrótce, zbieram w całość
28.04.17 (piątek)
Łódź - wieczór, jeszcze w domu
Wreszcie się doczekałam... już w styczniu zarezerwowałam noclegi w schroniskach, zrobiłam zakupy prowiantu itp, teraz już tylko dopakować plecaki i ruszamy w Karkonosze. Ja, Mąż i nasze córki: Natalka-12 lat i Weronika 8 lat.
Słowem wstępu, przejścia nie są trudne i długie, mają zachęcić dziewczyny do górskich wędrówek. Po zeszłorocznej wycieczce w Beskid Żywiecki i trasach po 19 km dziennie, tym razem ma być przyjemnie i niezbyt wyczerpująco.
Co jeszcze zmieniłam, bagaż- ja z mężem niesiemy plecaki z wszystkim, córcie dostają swój przydział, czyli prowiant na drogę i śpiwór, obowiązkowo też książeczki GOT. Do ich plecaków przypięte już są GOT popularne, czas dozbierać punkty do małej srebrnej.
Jedziemy jutro rano, samochodem, cel Karpacz.
29.04.17 (sobota)
Karpacz - Sowia Dolina - Przełęcz Sowia - Schronisko Jelenka
Podróż minęła nam spokojnie i na szczęście bez niespodzianek. Ok. 10.30 zameldowaliśmy się w Karpaczu, przy deptaku.
Świecące na niebie piękne słonko, zachęciło nas do spaceru po centrum. Już na deptaku okazało się jednak, że zamówiona kawa i gofry stygną błyskawicznie bo wiatr wieje solidnie, a po niebie zaczęły się przetaczać liczne chmury.
Wspólnie uznaliśmy, że najwyższy czas ruszać w drogę na szlak. Jeszcze po drodze musimy zaparkować bezpiecznie gdzieś samochód.
Podjechaliśmy do hotelu tuż obok wejścia na nasz szlak, na rogu ulicy Skalnej i Obrońców. Po niewielkiej opłacie, przepakowaniu odpowiednio plecaków pożegnaliśmy samochód i ruszyliśmy. Weronika postanowiła przejąć mapę i poprowadzić nas w pierwszym etapie wycieczki.
Odnaleźliśmy wspólnie charakterystyczne punkty: droga, hotel, szlak czarny w lewo - wystartowaliśmy... Z tego punktu według mapy było 20 minut do Szerokiego Mostu, tam zaplanowaliśmy pierwszy postój.
Szlak prowadził nas mokrą, błotnistą drogą. Natalka spytała z niepewnością, czy przypadkiem nie będziemy sami na szlaku, na szczęście szybko przekonała się że nie jesteśmy jedynymi turystami.
Leśna droga łagodnie wznosiła się do góry, a wraz z jej biegiem błoto ustępowało coraz większym kawałkom śniegu. Z boku cały czas towarzyszył nam z lewej strony cicho szumiący potok Płomnica.
Nie spieszyliśmy się, Weronika odhaczała kolejne punkciki na mapie: ujęcie wody, przejście pierwszego mostu.
Po ok. 30 minutach dostrzegliśmy wiatę oraz oczekiwany Szeroki Most. Zorganizowaliśmy krótki postój: coś do picia i jakaś przekąska. Oceniliśmy zwiększającą się ilość śniegu wokół nas,dziewczyny zadowolone. Do tej pory szeroka droga prowadziła nas przez las i widoki raczej skromne. Nie przedłużaliśmy odpoczynku ponieważ zaczął siąpić deszcz. Dziewczyny uzbroiły się w peleryny przeciwdeszczowe i ruszyliśmy dalej. Stąd szlak czarny pokazywał nam 67 minut na Sowią Przełęcz. Po drodze miało być jeszcze jedno miejsce na odpoczynek, kolejna wiata w miejscu gdzie potok Niedźwiada łączy się z Płóknicą i tworzą Płomnicę.
Dość sprawnie pokonaliśmy ten odcinek, w międzyczasie deszcz przestał padać, nawet przez moment zaświeciło słońce. Zdjęliśmy plecaki, chciałam wykonać kilka zdjęć. Tutaj śniegu naprawdę już dużo, na ławach i stole przy rozdrożu dróg tak na około 15 cm. Dziewczyny poszły odczytać czasówki na rozpisce szlaków, porównywały miejsce z mapą. To fajny moment kiedy dzieciak może wykorzystać wiedzę szkolną w życiu. Zorientowaliśmy więc mapę w terenie, ustaliliśmy dalszy kierunek i mieliśmy ruszać kiedy ponowni zaczęło padać. Daliśmy sobie 15 minut na przeczekanie.Deszcz na szczęście był łaskawy i zmieścił się w czasie. Można było wędrować dalej.
W tym miejscu szeroka droga ustąpiła miejsca wydeptanej w śniegu wąskiej ścieżce.
Wkraczamy tym razem naprawdę w magiczny, brzozowy las. Jest pięknie, zimowo. Obok nas cały czas słychać szemrzący potok. Wszyscy jesteśmy zachwyceni, dziewczyny pstrykają zdjęcia, ja podziwiam widoki. Pogoda też ok, chmury gdzieś przewiało i świeci piękne słońce.
Po parunastu minutach brzozowy las ustępuje zielonym świerkom pod śniegową pierzyną. To prawie jak w krainie baśni...
W takiej atmosferze docieramy na Przełęcz Sowią (1164 m n.p.m.). Tutaj szlak czarny kończy się. Ostatni odcinek drogi pokonamy szlakiem czerwonym i niebieskim. Do schroniska Jelenka pozostało nam według mapy ok 15 minut drogi. Szlak prowadzi granicą Państwa z Czechami, grzbietem Czarnego Zbocza.
Znowu gdzieś zgubiliśmy słońce... otacza nas mgła, a po chwili zaczyna padać deszcz z gradem. Nie tracimy czasu na postój w takiej atmosferze. Zakładamy peleryny, kaptury i rękawiczki i ruszamy szybkim marszem dalej.
Trochę pod górkę, trochę z górki, dookoła mgła, świerki, śnieg, brakuje tylko chatki Baby Jagi.
Kiedy dziewczyny zaczynają pytać ile jeszcze do schroniska, ono robi nam niespodziankę i nieoczekiwanie wyłania się z za zakrętu ścieżki. Dróżka kończy się i wchodzimy na drogę, która prowadzi bezpośrednio do schroniska... całego we mgle.
Wchodzimy do środka, rozmawiamy z właścicielem. Dostajemy pokój czteroosobowy, obok łazienka. Pokój przyjemny, typowo schroniskowy, piętrowe łóżka. Górne zajmują oczywiście córki, nam przypada dół.
Schodzimy na dół, w sali jadalnej parę osób, postanawiamy coś zjeść, zamawiamy sobie również śniadanie na jutro, na 9.00. Czekając na posiłek zauważamy, po raz kolejny mgła ustąpiła słońcu. szybko zjadamy i wychodzimy jeszcze przed schronisko. Mamy chwilę czasu na zabawy na śniegu, robienie fotek.
Pogoda, jednak wyjątkowo dynamiczna dzisiaj, ponownie się zmienia i już do końca dnia pozostajemy we mgle...
30.04.2017 (niedziela)
Schronisko Jelenka - Czarna Kopa (1407) - Śnieżka (1602) - Schronisko Strzecha Akademicka
O godzinie 7.00 córki budzi słońce świecące przez okno, prosto w oczy. Koszt spania na górnej pryczy ;-).
Przeczytaj też
Czy wiesz, że...
W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem galerii, które zobaczą tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje fotografie. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Komentarze