Spontaniczna wycieczka w norweskie, pokryte śniegiem góry. Wybranym na szybko celem wędrówki został Kjellasviknuten, liczący 623 m n.p.m. szczyt oferujący bajkowe widoki.

Siedziałem w aucie i dojeżdżałem do Ølensvåg. Poranna mgła z wolna ustępowała, jednak wciąż mijałem miejsca całkowicie przykryte mlecznymi chmurami. Skręciłem z E134 w drogę 543 zwaną też Bjoavegen, jako że prowadzi na północny skraj półwyspu do miejscowości Bjoa. Po kilku kilometrach krętej, widowiskowej trasy z widokiem na fiord, zauważyłem dużą tablicę z reklamą działek budowlanych nad wodą. Skręciłem przy niej na nieutwardzoną drogę i chwilę potem parkowałem auto na pustym parkingu przy szlaku prowadzącym na Vakadalen. Nie ona jednak była moim celem tego dnia. Zamierzałem wspiąć się na Kjellasviknuten.

Ta wyprawa była zupełnie spontaniczna. Nie planowałem jej wcześniej, ale gdy tylko ujrzałem jak się ładnie wypogadza za oknem, natychmiast chwyciłem plecak, buty i wyszedłem z domu. Przez ostatnie dni padał deszcz, śnieg lub jedno i drugie. Pojawienie się czystego nieba trzeba było jakoś wykorzystać.

Na Kjellasviknuten bywałem już wcześniej, nie potrzebowałem więc studiować map w internecie. Był sobotni, słoneczny poranek, gdy około dziesiątej zacząłem wspinaczkę. Trasa do Vakadalen, choć nieco męcząca, obfitowała w kojące widoki. Spowity we mgle Etnefjord i wznoszący się tuż obok szczyt Børkjenesnuten zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Sama Vakadalen pokryta była śniegiem. Po dotarciu do rozwidlenia szlaków skierowałem się na prawo i po jakimś czasie dotarłem do miejsca, gdzie rozpoczynał się szlak na moją dzisiejszą górę. Szeroką drogę pokrywała nieco grubsza warstwa śniegu a nachylenie trasy okazało się sporym wyzwaniem dla mojej kondycji. W pewnym momencie niezbędnym okazało się założenie stuptupów, jako że śnieg stawał się głębszy. Wkrótce dotarłem do końca drogi. Ustawiona ławeczka zachęcała do odpoczynku. Tuż obok wznosiła się ściana lasu a na jednym z drzew zawieszono tabliczkę z nazwą szczytu. Z tego samego miejsca można było dojść na odległą Gråhorgę, o czym informowała podobna tabliczka.

Nie zatrzymując się wszedłem w las. Liczyłem na jakieś widoczne oznaczenie szlaku, gdyż ścieżka pozostawała niewidoczna pod śniegiem, ale się zawiodłem. Pozostała mi wspinaczka na strome zbocze i dopiero na górze odszukanie dalszego szlaku. Niestety na wzniesieniu, gdzie dotarłem wciąż brakowało jakichkolwiek znaków. Dodatkowym utrudnieniem okazała się warstwa śniegu, która tutaj sięgała aż do kolan. Podnosiłem wysoko nogę i stawiałem kolejny krok, zapadając się głęboko w śniegu. Po kilkudziesięciu metrach udało mi się natrafić na coś, co mogło być śladami stóp sprzed kilku dni. Znaczyło to, że prawdopodobnie odnalazłem też ścieżkę. Rzeczywiście tym tropem szło się jakoś wygodniej, a śnieg nie zapadał się tak często i głęboko pod moimi butami. Po jakimś czasie znów zgubiłem szlak i szedłem na wyczucie, ponownie grzęznąc po kolana w białym puchu. Pocieszałem się rewelacyjnymi widokami dookoła.

W pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie natrafiłem na wystający spod śniegu znajomy kijek. Oznakowanie szlaku. Ruszyłem w jego kierunku. Byłem na dobrej drodze. Teraz szło mi się dużo lepiej. Przede mną wyrosło spore wzniesienie a wytężając wzrok odkryłem, że kierują mnie tam dwa kolejne paliki. Po jeszcze jednym wysiłku związanym z pokonaniem wzniesienia, byłem na szczycie.

Widoki zapierały dech w piersiach i spędziłem na górze pewnie z kilkadziesiąt minut zachwycając się panoramą gór i fiordów. W końcu uznałem, że czas wracać. W drodze powrotnej trzymałem się własnych śladów. Bez problemu więc dotarłem do Vakadalen a następnie drogą w dół do samochodu. Wg zapisów gps, cała trasa liczyła około 9,5 km i przejście jej zajęło mi trzy godziny i czterdzieści trzy minuty.

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...