Okładka

W trakcie podróży do Ustrzyk Górnych pogoda nie wróżyła nam przyjemnego pobytu w Bieszczadach. Sam przyjazd okazał się mało widowiskowy, cała dolina spowita była mgłą, i tak dobrze, że w Ustrzykach nie da się zgubić, a nasze schronisko "Kremenaros" jest na jej samym początku.

Tego dnia, zmęczeni ponad 7 godzinną podróżą, postanowiliśmy wypocząć przy lokalnym grzanym piwie - był to strzał w dziesiątkę. Humory poprawiły się momentalnie i dżdżysta aura nie przeszkadzała nam w planowaniu wyprawy dnia następnego.

Dzień 1, Trasa - Ustrzyki Górne - Tarnica (szlak czerwony) - Krzemień - Bukowe Berdo - Widełki (ok. 22 km)

Poranek mglisty, powietrze można było wyżymać. Po przejściu części asfaltowej, czekały nas upragnione dukty leśne. Podejście umiarkowane, miejscami wymagające. Krótki przystanek pod wiatą na śniadanie. I idziemy co raz wyżej. Słońce zaczęło przedzierać się przez oszronione drzewa, krople wody spadały z drzew tworząc ciekawe zjawisko deszczu padającego w samym lesie - bajka! Wyszliśmy ponad poszycie lasu i... Bieszczady zaparły dech po raz pierwszy. Śnieg otaczał nas dookoła, dziwne zmrożone twory spowijały każdą roślinę i każdy kamień. Słońce rozgoniło mgłę przez co można było napawać się przepięknym widokiem. Dotarliśmy na Tarnicę jeszcze przed falami turystów. Patrząc 40 minunt później z Krzemienia w stronę Tarnicy cieszyliśmy się, że uniknęliśmy korków na schodach, ach tak schodki... bieszczadzkie schodki... te prowadzące na Bukowe Berdo. Skutecznie odcisnęły piętno w naszej psychice. Schody ciągnące się w nieskończoność, mocno otulone śniegiem, prowadziły co prawda do górskiego nieba, ale dla nas ich przejście raczej kojarzyło się z piekłem. Za to widoki na szczycie szybko ukoiły ból naszych rozgrzanych łydek. Natomiast Bukowe Berdo to jedna wielka kąpiel błotna, lecz w pełnym jesiennym słońcu i przy bezkresnym pejzażu Bieszczad sprawiała niesamowitą przyjemność. Koniec nastąpił na Widełkach, dokładniej przy przystanku autobusowym, gdzie zmęczeni czekaliśmy na autobus, który wciąż nie przyjeżdżał. Na szczęście z pomocą przyszedł dobry Gospodarz z Ustrzyk, który załadował naszą ekipę na "pakę" wysłużonego transportera i dowiózł do Ustrzyk. Zwycięstwo przypieczętowaliśmy - grzanym piwem...

Dzień 2, Trasa: Przełęcz Wyżniańska - Mała Rawka - Wielka Rawka - Krzemieniec - Ustrzyki Górne (szlak niebieski) (ok. 17 km)

Drugiego dnia nie porywaliśmy się z motyką na księżyc. Dostarczyliśmy się do parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej i udaliśmy się na żmudną wspinaczkę lasem w kierunku Małej Rawki, pogoda już nie była tak piękna jak wczoraj, wiało mocno, ale najważniejsze, że nie padało. Ścieżki nie były nam przychylne. Miejscami ślizgaliśmy się po śniegu lub przeskakiwaliśmy błotne groble. Na szczycie było znacznie lepiej, choć robiło się już tłoczno. Doszliśmy do Wielkiej Rawki rozglądając się to na lewo, to na prawo. Lasy mieniły się od wszystkich odcieni jesieni. Schodziliśmy w kierunku Krzemieńca wzdłuż polsko-ukraińskiej granicy. Potem znowu wspinaczka i już jesteśmy na styku trzech granic. Czas na sesję fotograficzną z obeliskiem, potem drugie śniadanie, herbata z rozgrzewaczem i z powrotem: góra - dół - góra. Na Wielkiej Rawce obraliśmy kurs na szlak niebieski i początkowo ostrym zejściem po zdradzieckim śniegu, co buty ślizgał, zeszliśmy w już nieco przyjemniejsze miejsce o twardym gruncie. Umiarkowanym zejściem kroczyliśmy do samych Ustrzyk. Jeszcze tylko 2 km asfaltem i jesteśmy w domu. Wszyscy zgodnie z naszą nową tradycją udaliśmy się na grzane piwo.

Autor zdjęć w galerii: 
Tagi: 
Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem galerii, które zobaczą tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje fotografie. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własną galerię

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne galerie dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...