Mam takie miejsce w Beskidach, do którego od zawsze lubię wracać. Kiedyś traktowałem to miejsce jako swoistą oazę, bezpieczną przystań, w której nikt nikogo nie ocenia, a ludzie szczerze i prawdziwie są dla siebie mili, gotowi do pomocy.

Do niedawna moja towarzyszka znała to miejsce jedynie z listów, które jej tam pisałem. Po cichu wierzyłem, że uda mi się przekonać ją do tej mojej oazy - tak pięknej i czystej w swej prostocie.

Trasę znam na pamięć. Chatkę położoną pod szczytem mogę odtworzyć w pamięci - jeśli raz ją zobaczysz, to już na zawsze pozostanie w myślach. Moja najukochańsza Niemcowa. Chatka położona jest w Beskidzie Sądeckim w Paśmie Radziejowej, kilkaset merów od szczytu nazywanego Trześniowym Groniem.

Chatka na Niemcowej

Wyruszyliśmy z Tarnowa tuż po 7.00 rano. Z rynku w Piwnicznej-Zdroju zaczęliśmy nasze wspólne podejście żółtym szlakiem w stronę Trześniowego Gronia. Emocje, które mi towarzyszyły były nieporównywalne do tych wcześniejszych, przy odkrywaniu innych miejsc wraz z moją towarzyszką. Być z nią na tym szlaku, iść do tej chatki, to jak otworzyć najmocniej skrywaną cząstkę siebie, tą owianą tajemnicą, którą zwykle zabierałem ze sobą.

Jednocześnie w mojej głowie zrodziło się pytanie czy aby na pewno moja towarzyszka będzie równie mocno zachwycona tym miejscem jak ja, czy jej zmęczenie przy podejściach będzie zrekompensowane widokami jakie oddaje Niemcowa.

Wzdłuż żółtego szlaku
W stronę chatki

Po drodze wciąż opowiadałem mojej towarzyszce o tym, co niebawem ujrzy. Pierwszy etap szlaku prowadzi wzdłuż gospodarstw domowych, z których co jakiś czas rozpościerają się piękne beskidzkie widoki (od Magury przez Piwowarówkę aż po fragmenty Ľubovnianskiej Vrchoviny). Myślę, że mógłbym tu zamieszkać.

Beskidzkie widoki (od Magóry przez Piwowarówkę aż po fragmenty Ľubovnianskiej Vrchoviny)
Spotkanie na szlaku :)

Na szlaku spotkaliśmy innych turystów, m.in. radosną grupę harcerek wracających z chatki pod Niemcową. Pogoda sprzyjała, było słonecznie, ale nie za gorąco.

Trafiliśmy na okres, kiedy to na szlaku znajdują się niesamowite ilości borówek leśnych, które można pozbierać. Są one wyjątkowo przepyszne i bardzo słodkie. 1,5 l pudełko do pełna wypełniliśmy tymi pysznymi darami lasu.

W borówkowej krainie
"Dary lasu"

Moja towarzyszka promieniała, więc wiedziałem, że podoba jej się tutejszy klimat. Niestety prawdziwe podejście było dopiero przed nami...

Podejście, które dawało się we znaki mojej towarzyszce. Mogłem to wyczytać z jej twarzy. Mimo wszystko szła dalej, choć pewnie dla niej droga pod górę nie miała końca.

Podejście czas zacząć...

Dla mnie każdy etap tej trasy i każde podejście, to sentymentalna podróż w przeszłość, kiedy to chcąc w pewnym stopniu uciec od codzienności, przychodziłem tu posiedzieć w ciszy. To miejsce zawsze sprawiało wrażenie jakby potrafiło słuchać moich myśli. I chociaż zazwyczaj odpowiadał mi tylko wiatr, to wracałem stąd pełny energii i optymizmu. Wyciszony, ale jakiś radośniejszy, moja osobista samotnia dodawała mi skrzydeł.

Myślę, że moja towarzyszka inaczej postrzegała tą trasę - mniej personalnie, ale mimo wszystko pozytywnie.

Piękne widoki z Polany Wyżnej

Doszliśmy do kapliczki znajdującej się na Polanie Wyżnej, gdzie zrobiliśmy krótką przerwę. Wyciągnąłem ulubioną czekoladę mojej towarzyszki, a ona przygotowaną wcześniej kawę. To był czas na odpoczynek, w końcu można było chłonąć otaczające widoki. A widoki są imponujące - widać Piwniczną wraz z meandrującym Popradem oraz pasmo Jaworzyny.

Kapliczka na Polanie Wyżnej
Piwniczna wraz z meandrującym Popradem oraz pasmo Jaworzyny

Teraz byliśmy już bardzo blisko chatki na Niemcowej.

Chatka już z daleka wyglądała znajomo, niezmiennie, dokładnie tak jak ją zapamiętałem z ostatniej podróży. To miejsce ma swój charakter, klimat. Z daleka już widać było kilka osób rozmawiających ze sobą na ławkach przed chatką. Władzę sprawuje tutaj Jurek "Harris" - opiekun i dobra dusza chatki.

Droga do chatki
Takie piękne widoki...

Gdy tylko pojawiliśmy się przy drzwiach, od razu zaproponował nam herbatę lub kawę. To takie niecodzienne uczucie - być daleko od domu, a jednocześnie czuć się jakby się właśnie do niego wróciło.

Wnętrze chatki
Mieszkańcy Niemcowej

Niespieszna, spokojna atmosfera panująca dookoła sprawia, że człowiek – nawet zmęczony – odpoczywa. Z Niemcowej przy chatce roztaczają się rozległe widoki na dolinę Popradu, pasmo Jaworzyny oraz Ľubovnianską Vrchovinę. Przy dobrej widoczności zobaczyć można również Tatry. Sentymentalnie moja towarzyszka wzrokiem sięgała do Wierchomli, którą tak bardzo pokochała.

Rozległe widoki na dolinę Popradu, pasmo Jaworzyny oraz Ľubovnianską Vrchovinę
W magicznym miejscu to i herbata lepiej smakuje

Postanowiliśmy sobie, że obiad ugotujemy na miejscu. Na udostępnionym przez Harrisa piecu usmażyłem kurczaka, do tego podpiekłem bagietkę czosnkową. Niby nic nadzwyczajnego, ale jak smakuje w takich okolicznościach!

Wnętrze chatki
Nasz obiad

W czasie gdy ja gotowałem, moja towarzyszka zajęła się kotami, które są zadbane i niesamowicie przyjazne. “Powstała” tu nawet spółka z o.o. KOTY. Tutejsze koty są nieodzowną, wyjątkową atrakcją Niemcowej.

Firma KOTY
Przed chatką

Niemcowa ma w sobie magię. To stąd rozciągają się niezwykłe panoramy z widokami, które są mi tak bliskie. Gdzie nie spojrzę, tam widzę swoje wcześniejsze podróże. Czasem samotne, czasem nie. Każda z całym bagażem doświadczeń, radości, ale także zadumy. Bo góry już takie są – uczą pokory, wytrwałości, ale oddają nam coś wyjątkowego – krajobrazy, które tylko na żywo pozostają na zawsze w pamięci, takie które rozkochują nas I nie odchodzą już nigdy...

Koty z Niemcowej są wyjątkowo towarzyskie
Magiczne widoki z chatki

Powoli trzeba było żegnać się z Niemcową. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości znów przyjdziemy tu razem z moją towarzyszką. Po cichu wierzę, że to miejsce ją również w jakimś stopniu urzekło i porwało jej serce na zawsze - miejsce, które zamiast wygody oferuje przyjazną ciepłą atmosferę, w której nie ma mowy, by ktoś poczuł dyskomfort - tutaj każdy jest taki sam.

Nawet huśtawka jest...
Przed chatką

W pierwszej kolejności po zejściu z Niemcowej postanowiliśmy zajrzeć do lodziarnio - kawiarni “Florencja” w samym sercu Piwnicznej. Na maleńkim rynku pod nr 16 znajduje się kawiarnia, która serwuje lodowe specjały. Lody we włoskim stylu w przeróżnych wyśmienitych smakach. Urzekający smak “florencja”, za który właściciel dostał nagrodę (ogromny puchar dumnie zdobi wnętrze kawiarni) oraz “knoppers” to tylko część z lodowego królestwa.

Kawiarnia - lodziarnia "Florencja"

Oprócz tego wyśmienita, jedyna w swoim rodzaju czekolada mrożona, szeroki wybór kaw i kilka rodzajów ciast. Miejsce jest dość małe, kilka stolików i kilka miejsc na zewnątrz. Obsługa jest bardzo miła, co sprawia, że człowiek czuje się tu po prostu komfortowo. Kilkuminutowa przyjemna rozmowa, degustacja smaków lodów i od razu człowiek ma ochotę tu wracać. Zamówiliśmy mrożoną czekoladę oraz kawę mrożoną migdałową. Czekolada to istna rozkosz! Kawa, prawdziwie lodowa, z bitą śmietaną również godna polecenia. Po takich bombach kalorycznych postanowiliśmy zjeść jeszcze lody gałkowe. Gałki są tu naprawdę sporych rozmiarów i w dodatku takie pyszne!

Słodkości z "Florencji"

Będąc w Piwnicznej postanowiliśmy odwiedzić jeszcze jedno miejsce. Wybraliśmy “Pijalnię Artystyczną”, w której możecie odpocząć w otoczeniu różnych wystaw artystycznych. Pijalnia mieści się w bardzo ładnym, zadbanym budynku, przed którym postawiono Fontannę Piwniczankę w ramach 660-tej rocznicy lokacji królewskiego miasta Piwniczna oraz 40-stej rocznicy działalności Piwniczanki. To co nas urzekło w Pijalni Artystycznej, to darmowa woda mineralna, którą można było się częstować – i chociaż to tylko woda, to i tak jest to niecodzienna sytuacja. W pijalni zakupić można także różne pamiątki z Piwnicznej.

Pijalnia Artystyczna

Zdecydowaliśmy się na kawę cappuccino, dzwonkówkę (szarlotkę) i rogacze (kruche rogaliki z różą). Kawa była intensywnie pobudzająca, a mojej towarzyszce spodobał się fakt, że podają tu brązowy cukier, co akurat dla mnie nie ma większego znaczenia. Na mnie ogromne wrażenie zrobiła przepyszna szarlotka, którą dość szybko zjadłem, i na którą bardzo chętnie wrócę.

Wieczorne smakołyki

A ja pozostaję pełen entuzjazmu związanego z wycieczką na Niemcową. To miejsce dodało mi energii i pełny radości mogę powoli żegnać się Beskidami. Nie na długo oczywiście. Moja promienna towarzyszka już dopytuje gdzie pojedziemy następnym razem...

Z pozdrowieniami,
Słodkim szlakiem

więcej na:
www.facebook.com/slodkimszlakiem/
slodkimszlakiem.wordpress.com

Wczytuję...
Wczytuję...

Czy wiesz, że...

W portalu Góry i Ludzie również Ty możesz zostać autorem artykułów, które przeczytają tysiące Internautów! Już dziś zarejestruj się i zacznij bezpłatnie dodawać swoje treści. To doskonała reklama dla Ciebie i Twoich górskich dokonań. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Dodaj własny artykuł

Już dziś zarejestruj się i dodawaj własne artykuły dla tysięcy czytelników portalu!

Chcę zostać autorem!

Wczytuję...